Myślałem naiwnie, że bieżący tydzień będzie upływał pod znakiem byczenia się i mój Zespół Gilberta też sobie odpocznie, ale nieee... Wczoraj trening oddychania na wysokości 2960, dzisiaj nogi na rower i 64 km. Dodatkowo pozycja na rowerze wymusza prostowanie mojego krzywego we wszystkich miejscach kręgosłupa, więc było sporo izometrycznego napinania mięśni. Teraz nawet nie chce mi się myśleć o zginaniu karku. A do niedzieli jeszcze sporo czasu...Mam nadzieję, że reszta klubu też trenuje.
Środa: 75 minut w lodowej jaskini. Co prawda nie na golasa, ale w trampkach.
Czwartek: 50 km na rowerze. W przeciwieństwie do trasy wtorkowej, dziś wszystko po płaskim.
Środa: 75 minut w lodowej jaskini. Co prawda nie na golasa, ale w trampkach.
Czwartek: 50 km na rowerze. W przeciwieństwie do trasy wtorkowej, dziś wszystko po płaskim.