Kategorie

archiwum (2) fizyka (70) fotografie (49) głupie (7) historia (75) inne (75) karate (99) kata (37) książki (21) multimedia (118) nie wiem już co (18) obozy (18) recenzje (10) rycerka (21) samoobrona (7) seminaria (18) sponsorzy (2) sport (28) technika (85) trening (226) turnieje (17) virtualny sensei (3) ważne (144) wiedza (152) zapisy (10)

niedziela, 15 września 2013

Hurrraaa...

Polski Związek Karate Tradycyjnego podobnie jak wiele innych włączył się do akcji ministerstwa mającej zapobiec masowemu zwalnianiu się uczniów z lekcji w-f w szkole. Inicjatywa godna szacunku i wdrożenia. Gdybym tylko nie wiedział jak to działa od środka... Na portalu społecznościowym akcja, spoty, wypowiedzi sportowców o tym, jak nie opuścili ani jednego wf-u... Pani minister mówi, że ma narzędzia i fajnie by było aby nauczyciele i rodzice z tych narzędzi skorzystali... Pod wpisami komentarze jak to uczniowie chcą, a nauczyciele głusi na ich prośby odwalają na odczepnego lekcje wuefu lub ich wcale nie robią...
Kiedy to przeczytałem, od razu na myśl przyszło mi kilka zdarzeń i pojawiły się wątpliwości. Czy Pani minister stawia sportowców jako wzory? Jeśli wzory zarabiania ogromnych ilości pieniędzy (jak np. piłkarze) to ok, rozumiem. Bo jeśli mają być autorytetami moralnymi bądź być przykładem zachowania zdrowia na stare lata, to nie rozumiem. Ileż to było już zgonów od zawodowego uprawiania sportu? Czołowy polski szczypiornista jest bez oka, Halupczok umarł prawie, że na rowerze, piłkarze pijaki, itd. Czy Pani minister wie, że pieniądze, które wydała na koncert Madonny mogły działać na rzecz dzieci? Wreszcie, czy Pani minister wie, że największą przeszkodą w realizacji jej szczytnej idei tworzy konkurencyjne ministerstwo odpowiedzialne za edukację?
Gdybym nie pracował w oświacie to może bym przyklasnął bez zastanowienia. Ale wiem, co kolejni ministrowie zrobili z polską szkołą publiczną, jak ją pięknie zreformowali (kpię), jak załatwili na cacy naukę przedmiotów ścisłych. Wiecie, że lekcje wuefu w szkole można podzielić na grupy jeśli klasa jest liczniejsza niż 26 osób? Na szkolną wycieczkę na okoliczną górę mogę zabrać sam 15 osób, ale na wf mogę mieć 10 osób więcej. Na Szyndzielnię muszę bez mała mieć przewodnika. Wiecie, że wuefy w ogólniaku w zamyśle ministra mają być koedukacyjne? Już raz w moim życiorysie doświadczyłem sytuacji, kiedy jedno ministerstwo w mojej sprawie wydało przeciwstawną decyzję do innego ministerstwa (to od uczelni nie zgodziło się z tym od zdrowia). No i wreszcie Pani minister na pewno nie wie, że minister, rząd a potem samorządy mają w nosie edukację bo dla nich liczy się tylko pieniądz i jak najszybszy zwrot zainwestowanego tegoż. Mówią inaczej, ale inaczej nie jest. Nauczycieli nie mam zamiaru tutaj bronić, bo bronić ich nie chcę. Ale to nie nauczyciele uprawomocnili Kartę Nauczyciela, która nie pozwala zwolnić nawet kiepskiego nauczyciela, jeśli tylko jest mianowany. Natomiast znakomity procent winy za to, że dzieciaki nie chodzą na wuef ponoszą ci, którzy z tymi dziećmi mają do czynienia na co dzień, czyli ich rodzice. Przecież to oni od najmłodszych lat uczą ich szacunku do wiedzy i edukacji. To oni wpajają im, że wszystko czego się za młodu nauczą zostanie im na długie lata. Jeśli coś zaniedbają to później już tego nie nadrobią. Jeśli mama się cieszy, że córka się maluje i w celu uniknięcia rozmazania makijażu prosi o zwolnienie ... zgroza. Dziecko grube - niech się nie spoci, chude - niech się nie połamie i koło się zamyka. A zrzucenie winy na szkołę bądź nauczyciela to już najłatwiejsza sprawa. Wstyd mi za nich bo rodzice ci to w większości moi rówieśnicy. Czasami rodzic mówi; "niech go pan weźmie do klubu bo on ma adhd i nie mam co z nim zrobić". A nie powinien przypadkiem powiedzieć: "niech go pan weźmie do klubu bo chcę, żeby był sprawny i żeby nauczył się samoobrony"? Niech więc raczej przykład idzie z góry, bo z dołu się na pewno nie podniesie. Dlatego też kiedy słyszę od rodzica, że chętnie by do klubu dziecko posłał, ale on sam nie przyjdzie ćwiczyć bo jest już za stary, bo "jakby to wyglądało", bo to, bo sramto, to sił na dyskusję już nie mam.
Twierdzę więc, że akcja piękna, ale spali na panewce i nic z niej nie będzie, bo działania wspólnego nie ma. Zbyt dużo też wiem o tym jak działają rządzący oświatą, bo stykam się z ich decyzjami często. A na oświatę i zdrowie nakłady finansowe powinny być największe. Właściwie doskonała edukacja pozwoli zmniejszyć nakłady na służbę zdrowia bo ludzie będą wiedzieli jak o siebie dbać, co służy, a co szkodzi.
Na zakończenie przykład z pierwszej ręki:
Nauczyciel: "zrobię zajęcia dla uczniów z samoobrony? Wszechstronny rozwój fizyczny, polepszenie samooceny..., ciężkie czasy..., syndrom ofiary...". 
Uczniowie: "fajnie, hurra", 30 osób zapisanych.
Koledzy po fachu Pani minister: "Eeeee NIE! Kto to widział? Jak to będzie w szkole wyglądało? Co powiedzą inni? Nie wypada..."
I co? G...uzik!

czwartek, 12 września 2013

Zapisy na sezon 2013/2014



Ze względu na pewne zainteresowanie treningami prowadzonymi w klubie, niniejszym informuję, że zapisy na aktualny sezon zostaną zakończone w poniedziałek 23 września 2013 roku. Po tym terminie możliwe będzie przystąpienie do treningów jedynie po zwolnieniu się miejsca w grupie.
Jednocześnie przypominam lub uświadamiam potencjalnie zainteresowanym, że umówienie się telefoniczne, mailowe i temu podobne, na przystąpienie do klubu nie jest traktowane jako wiążące. Nie jest możliwe zapisanie do klubu osób, które umawiają się na trening, a następnie na nim się nie pojawiają bez słowa uprzedzenia, zwłaszcza, że czasami wiąże się to z odmową przyjęcia innych osób. Wiążąca staje się dopiero fizyczna obecność na zajęciach.
Bardzo proszę wobec tego wszystkich przyszłych klubowiczów o poważne traktowanie swoich zamiarów i deklaracji. Niniejsze stanowisko klubu obowiązuje do czasu zmiany na stanowisku prezesa bądź zakończenia budowy nowej siedziby firmy, planującej włączenie naszego klubu do swoich sekcji (cicho sza...).

Po cichutku

Niby dziś było ostro, ale jednak ostro nie było. Wykonaliśmy raptem kilka ćwiczeń, kształtujących podstawową technikę karate, czyli gyaku zuki. Ale zrobiliśmy to próbując wycisnąć z siebie finalnie maksimum możliwości.  No i każdy dostał kilka istotnych wskazówek, jak pracować ciałem, gdzie użyć których mięśni, aby maksymalizować efektywność wszystkich ruchów. Jak prowadzić środek ciężkości i jak używać do tego celu nóg. Jak wygenerować rotację tułowia i jak przesuwać całe ciało zgodnie z elementarnymi zasadami mechaniki. A że tempo było szybkie... coś, kiedyś musi w końcu rosnąć, aby generować postęp.
Kiedy wszyscy ćwiczyli, Grzegorz po cichutku włączył swój przyrząd do pomiaru hałasu. Docelowo mierzył nie szum wywołany ruchami stóp i ubrania, ale poziom natężenia dźwięku pochodzącego od kiai. A kiai to z kolei efekt prawidłowego wydechu. Rezultaty były nastęupjące:
-wrzask Grzegorza wykonany specjalnie na potrzeby oszołomienia miernika: 102 dB
-dźwięk liczenia podczas nadawania tempa ćwiczeń przez senseia (czyli taki jak zwykle): 100 dB
-hałas wygenerowany przez CAŁĄ grupę podczas zbiorowego kiai: 98 dB

Wniosek: grupa przykłada się do operowania wydechem słabiej niż mogłaby :-(, a przecież nie jesteśmy na kursie ninja.


czwartek, 5 września 2013

wtorek, 3 września 2013

Poszło...



Ekipa w dobrej formie, stawiła się prawie w komplecie, czas pracować... Choć moje kolano nie działa. Dziękuję wszystkim, którzy się pojawili w poniedziałek i nie zamierzają przestać się pojawiać...

niedziela, 1 września 2013

Aktualizacja

Zaktualizowałem nieco rozdział o współpracy w nauce, biorąc pod uwagę pytania potencjalnie zainteresowanych. Informacji należy szukać w menu po prawej. Na stronie SGI-Poland pojawiła się wzmianka o wykładzie w Tucholi. Można ją przeczytać tutaj.