Kategorie

archiwum (2) fizyka (70) fotografie (49) głupie (7) historia (75) inne (75) karate (99) kata (37) książki (21) multimedia (118) nie wiem już co (18) obozy (18) recenzje (10) rycerka (21) samoobrona (7) seminaria (18) sponsorzy (2) sport (28) technika (85) trening (226) turnieje (17) virtualny sensei (3) ważne (144) wiedza (152) zapisy (10)

czwartek, 27 listopada 2014

Rachu ciachu i... po strachu

Mnie tam się dziś podobało. Frekwencją byłem mile zaskoczony, animuszem dziadków także. Marek... coraz ... (nie mogę powiedzieć ;-). Szkoda tylko, że nie wszyscy kumają, że warto pomagać partnerowi w treningu :-). Ale po raz pierwszy od dłuższego czasu tak pot lał mi się z czoła. Teraz jeszcze jeden taki czwartek i potem do końca roku są w planie czwartkowe sparringi. Tak, żeby przez święta miało się co goić.
No a dla relaksu pewien elegancki i cierpliwy (całkowite moje przeciwieństwo) pan, miłym głosem wytłumaczy co można zrobić z kimurą:



P.S.
Na nowy rok szykuję niespodziankę z kalendarzem. Niestety nie wszystkim się spodoba :-)