Od jakiegoś czasu shotokan chyba szuka tożsamości i sensu. Dzieje się tak pewnie w opozycji do tak zwanego nurtu tradycyjnego i zapewne w kontrze do karate sportowego czyt też olimpijskiego. I pewnie z drogą jaką obrały szkoły karate kontaktowego wywodzące się z nurtu kyokushin też im "nie po drodze". Z takiego poszukiwania pewnie może wyjść coś dobrego co uwiarygodni aspiracje shotokanu do bycia rasową sztuką walki. Na razie te próby, w których widać jak na dłoni, że to jak się trenuje przekłada się na to jak się potem walczy są jakie są, ale zawsze na początku jest trudno. W myśl powiedzenia: "im więcej krwi na macie, tym mniej potu w walce":
To jest chyba częściowo polski pomysł:
Tu już sprawa międzynarodowa:
Tak się ludzie bawią już od dawna i widać, że karate to za mało:
A to najnowszy/antyczny pomysł: