Kategorie

archiwum (2) fizyka (70) fotografie (49) głupie (7) historia (75) inne (75) karate (99) kata (37) książki (21) multimedia (118) nie wiem już co (18) obozy (18) recenzje (10) rycerka (21) samoobrona (7) seminaria (18) sponsorzy (2) sport (28) technika (85) trening (226) turnieje (17) virtualny sensei (3) ważne (144) wiedza (152) zapisy (10)

sobota, 5 listopada 2016

Kiedy uczeń przerasta senseia?

Kilku fizyków zajmujących się sztukami walki znam. Ale nieliczni włączyli się w proces analizowania techniki, którymi się posługują, niektórzy nawet uwierzyli w dziadostwo, które opowiadał im sensei. A tam gdzie dyscyplina jest weryfikowana subiektywnie ja jestem zwolennikiem pełnej i kompleksowej, zgodnej z obiektywnymi zasadami, teorii. I tu właśnie najgorsze co się może przytrafić to stwierdzenie: "bo sensei tak powiedział". To widziałem niejednokrotnie: mistrzowi należy się szacunek, bo nad zgłębianiem swojej dyscypliny spędził większą część życia, ale potem zabiera się za decydowanie o dziedzinach, w których wiedzy nie ma. I co? Wierzyć mu czy nie? Jeżeli przypatrzyłeś go na niewiedzy i wymądrzaniu, no to kiepsko będzie z autorytetem. Jasne, standard kata może być według woli mistrza, ale decyzja, że technika ta jest silniejsza  "bo tak" to już dla mnie jest nie do zaakceptowania.

Zdarzy się wiec, że uczeń od mistrza jest już na początku mądrzejszy :-( Kiedy Agata poszła na swój trening w Norwegii od razu było wiadomo, że karate się tam nie nauczy. Ale był cień szansy, że chociaż poprawi sprawność fizyczną, poskacze, wzmocni się, nabierze kondycji. Byłby to jakiś plus. Ale w końcu sensei stwierdził, że najlepszym sposobem na rozgrzewkę będą wysokie kopniaki w tarczę. Im dynamiczniejsze tym lepsze. Uczeń nie kwestionuje decyzji instruktora, więc ci mniej elastyczni nadrywają mięśnie i robią sobie kolejną przerwę od karate, biegania, roweru, wygodnego siadania i innych. Czyli Agata robi sobie przerwę. A zatem co do nowego instruktora Agaty pomyliłem się dwa razy. Nie nauczy jej karate i nie poprawi jej sprawności. A ona pewnie znowu tam pójdzie, bo polubiła ruch, bo nie ma w pobliżu nic innego, bo zapłaciła... A co w czasie tej kopaniny robił rzeczony sensei? Spokojnie i bez przeszkód, w ciszy i spokoju się rozgrzewał i powoli rozciągał...
Tymczasem w swoim nowym klubie Sabina poznaje nowe techniki, ma coraz lepszą sprawność, wydolność, jest coraz silniejsza, bo zawsze musi ćwiczyć z większymi, lepszymi. Donosi: dzisiaj ćwiczyłam z takim wielkoludem, dzisiaj z takim siłaczem. Temu założyłam to, temu tamto. Teraz nie mogę podnieść ręki, ale przejdzie... Szkoda, że tak nie ma w Norwegii. Niby karate wychowuje wszechstronniej niż inne sporty, ale być może z każdym kolejnym danem ta wiedza ulega zapomnieniu?