Kategorie

archiwum (2) fizyka (70) fotografie (49) głupie (7) historia (75) inne (75) karate (99) kata (37) książki (21) multimedia (118) nie wiem już co (18) obozy (18) recenzje (10) rycerka (21) samoobrona (7) seminaria (18) sponsorzy (2) sport (28) technika (85) trening (226) turnieje (17) virtualny sensei (3) ważne (144) wiedza (152) zapisy (10)

niedziela, 3 maja 2015

Majowy wieczór

... spędziliśmy w podziemiach. Nie w Wieliczce, ale w naszym andergrandowym dojo. Korzystaliśmy z nowych doświadczeń w bjj Marka Uszczelki Warszawiaka i półtorej godziny stosowaliśmy na sobie różne pomysły. Marek razem z Agatą robią w walce na chwyty fajne postępy, choć dzisiaj ich okrzykami bojowymi było Ała! i O nie!
Zresztą to dla Agaty może być bardzo obiecujący rok. Wreszcie po kilku latach odzyskała formę i zaliczyła brązowy pas w karate. Przebiegła pierwszą w życiu klasyfikowaną dychę w 55 minut. Dostała się na prestiżowe studia w Norwegii, ale że nie wygląda na to, aby miała tam gdzieś w pobliżu miejsca docelowego jakiś ciekawy klub karate, może znajdzie coś od bjj. Chyba, że znacie coś godnego polecenia, to podajcie proszę.
Na swoje zawodnicze konto Marek zalicza dziś zwycięstwo w walce parterowej przez dźwignię nadgarstkową, o której nie pamięta, że założył. Ja pamiętam. Agata wpisuje na listę juji gatame na mnie i na Marku i to w różnych wariantach, ale sami powpadali w trójkąty, choć i od skrętówki nie było daleko. Przetestowaliśmy nowe wersje odbierania oddechu. Zabawa przednia. Nie sprawdziła się tylko taktyka walki przeciw dwóm przeciwnikom, ale nie podejrzewałem zdrady z tej strony (na zdjęciu pierwsza z prawej).
Oby CzłowiekUszczelka zdążył nas jeszcze odwiedzić przed wyjazdem pod koło podbiegunowe...