Kategorie

archiwum (2) fizyka (70) fotografie (49) głupie (7) historia (75) inne (75) karate (99) kata (37) książki (21) multimedia (118) nie wiem już co (18) obozy (18) recenzje (10) rycerka (21) samoobrona (7) seminaria (18) sponsorzy (2) sport (28) technika (85) trening (226) turnieje (17) virtualny sensei (3) ważne (144) wiedza (152) zapisy (10)

niedziela, 16 listopada 2014

Rozwój

Tak się zakończył mój czwartkowy trening. Łokieć się zepsuł, keikogi się zepsuło (kolor dzięki uprzejmości wody utlenionej :-). 


Musiałem na kimś wziąć odwet. Pomyślałem samoobrona w piątek! Odegram się! Nie pomyślałem, że piątkowe dziewczyny są teraz w fazie wzmożonego zainteresowania i na etapie intensywnego progresu. Poza tym sekcja samoobrony już jakiś czas temu przerodziła się prawie w sekcję sportów walki. Czyli; trafiła kosa na kamień. W sparingach pojawiły się już pierwsze silne chwyty, dobrze dopięte trójkąty i fajne przetoczenia. Do czwartkowej kolekcji zmuszony byłem dodać obtarte kolano i stopę, nadwyrężony kark i pognieciony mostek. Starość... chyba.