Zostały jeszcze dwa tygodnie i rozpoczynamy treningi. Zróbcie tak, żebyśmy mogli w grupie zaawansowanej ruszyć pełną parą, bez żadnej rozbiegówki. Żeby nie było takich co to nic przez wakacje sięnie ruszali i teraz mają kłopot z podniesieniem nogi. Dlatego rozpocznijcie już przygotowania do sezonu. Ani się obejrzycie, a ruszy. Uporządkujcie rodzinne sprawy, uregulujcie zawodowe obowiązki i spotykamy się na sali.
Mnie karate ratowało już kolejny raz, i tym razem była to sprawa poważna. Zaliczyłem kolejny lot rowerowy. Od poprzedniego przypadku różnił się tym, że z górki i po asfalcie. Winny, tak jak poprzednim razem, był oczywiście rower :-(
No i wreszcie, udaje się realizować wykładowy plan, i w Tucholi miała miejsce prezentacja trzeciego już wykładu z fizyki dotyczącego sztuk walki. Narzucono mi dość twarde reguły czasowe, ale dzięki uprzejmości słuchaczy wykład się przedłużył i rozszerzył na niezaplanowane wcześniej tematy. Niemniej udało się nakreślić podstawowe zasady korzystania z energii w czasie ciosów i kopnięć, ale także wskazać kilka podstawowych błędów w interpretacji prostych zjawisk fizycznych wykorzystywanych podczas analizowania technik karate. Zrobił się z tego mix tematów, które proponuję w oddzielnych wykładach zwłaszcza, że chwilę wcześniej podczas treningów miałem możliwość obserwować kilka różnych zachowań, wartych opisania omawianymi zasadami. Domina stwierdziła, że wykład był "dla ludzi" jednakowoż kilkoro słuchaczy w pierwszych rzędach usnęło :-). Nie powinno to dziwić i nie mam pretensji, bo nawet Ministerstwo Edukacji fizyki, niestety, szacunkiem nie darzy. Poza tym wszyscy byli po sesji treningowej i po obiedzie, a trawienie u mnie też powoduje, że powieki opadają. Było sympatycznie ...