Kategorie

archiwum (2) fizyka (70) fotografie (49) głupie (7) historia (75) inne (75) karate (99) kata (37) książki (21) multimedia (118) nie wiem już co (18) obozy (18) recenzje (10) rycerka (21) samoobrona (7) seminaria (18) sponsorzy (2) sport (28) technika (85) trening (226) turnieje (17) virtualny sensei (3) ważne (144) wiedza (152) zapisy (10)

środa, 24 lipca 2013

Tuchola

Pojechałem do Tucholi z własnej woli, ale z celem żeby trenować z grupą SCI. I nie mam powodów do narzekań. Chociaż kilometrów dużo, to okolica rekompensuje trudy podróży, ale i treningi warte były tej jazdy. 
 
 
 
Nie mogę powiedzieć, żebym czuł się zaskoczony materiałem technicznym, chociaż czasem kroki kierowałem nie w te stronę co należało. Ale pozytywnie się rozczarowałem tym, że mimo seminaryjnego charakteru musiałem się zmęczyć. Zmęczyć pozytywnie i chyba owocnie. No i przekonuję się, że są jeszcze tacy, którzy ćwiczą shotokan tak, żeby wyjąć z niego maksymalnie dużo do samoobrony. Trochę byłem niepewny, czy aby nie będę musiał "czerpać energii z ziemi", lub nie będę się uczył "generowania mocy w bezruchu". Na szczęście mnie to nie spotkało. 
Nie będę ukrywał że parę informacji, które usłyszałem trochę mnie zbiło z tropu, ale po chwilach przemyślenia wszystko się układa w logiczną całość. Odnalazłem w tucholskim treningu mnóstwo wspólnych cech z naszym keikowym. Zainspirowały mnie one nawet do napisania kolejnego wykładu z fizyki dotyczącego sztuk walki i karate w szczególności. Może się on kiedyś komuś przyda. Myślą przewodnią tego wykładu będzie pewnie cytat z senseia Cerutiego: "You have to trust me" :-), bo zadziwiająco często ostatnimi czasy mierzę się z autorytetami uznanymi w karate, które głęboko zapuszczają się w nauki ścisłe, ale nie po to, żeby z nich korzystać, tylko po to aby je na nowo tworzyć...



Pozdrowienia dla gospodarzy z SCI

.