Kilku już próbowało złamać mi palec, ale w końcu to Paulinie się udało. Doceniam jej twardość bo (o ile nie buczy teraz w domu) z naszego starcia wyszła zwycięsko, a mój palec nie. Nie potrzebuję zdjęcia, żeby wiedzieć, że jest pęknięty, nie zgina się i stopę muszę stawiać całą powierzchnią na podłożu bo odbicie z palców nie wchodzi w grę. Niby mam teraz tydzień na odpoczynek, na mnie wszystko raczej się goi jak na psie, ale tym razem chyba nie... 4 dychy mam.
Przy okazji (to może być inspirujące na czas przerwy) prostuję pogląd Marka, któremu wydawało się, że gość fikający pompki i inne takie na filmie w poprzednim wpisie jest jakiś wyjątkowy bo jednorazowy. Poniżej ma kilku kolejnych. Jeśli wierzyć tytułowi filmu to wszystko osiągnięte jest dzięki kalistenice. No i jest to osiągnięcie niezłe. Trzeba tutaj dodać, za niektórymi podręcznikami treningu, że ukształtowanie pewnego poziomu siły maksymalnej jest warunkiem koniecznym do korzystania z treningu mocy. No bo trudno kształtować moc jeśli się nie potrafi wykonać dużej ilości pracy, czyli jeśli mięśnie nie są zdolne do pokonywania oporów.
No to paczą: