Andrzej się starał, zrobił 4 zdjęcia, ale będzie musiał jeszcze popracować nad ujarzmieniem aparatu. Zwłaszcza, że Greg zrobił mu chyba psikusa i zmienił ustawienia automatyczne na manualne. No i zdjęcie wyszło jak wyszło. Nie są to, co prawda, wszyscy klubowicze, tym co nie byli niech będzie żal, ale pocieszające jest to, że wracają stare wygi. Tradycją jest też, że ci, którzy dzwonią z pytaniami o trening i umawiają się na wizytę, nie przychodzą...