Kategorie

archiwum (2) fizyka (70) fotografie (49) głupie (7) historia (75) inne (75) karate (99) kata (37) książki (21) multimedia (118) nie wiem już co (18) obozy (18) recenzje (10) rycerka (21) samoobrona (7) seminaria (18) sponsorzy (2) sport (28) technika (85) trening (226) turnieje (17) virtualny sensei (3) ważne (144) wiedza (152) zapisy (10)

czwartek, 2 lutego 2012

Zosia samosia

Ferie bądź inne przerwy wakacyjne lub świąteczne powodują, że nie spotykamy się na regularnych treningach. Zdaję sobie sprawę, że niektórzy się mocno wtedy byczą i nic nie robią. Niektórzy, mam nadzieję, mimo wszystko indywidualnie ćwiczą. Te dwa treningi, które razem odbywamy w tygodniu z nikogo mistrza nie zrobią - to jest truizm. Zawsze jednak lepiej dwa niż jeden, ale oczywiste jest też, że lepiej ćwiczyć krótko, a często niż długo a rzadko. Już niedługo wracamy do regularnych treningów, więc dla zmotywowania negatywnym przykładem przypominam zdjęcia z naszych wakacyjnych treningów. Zajmowaliśmy się wtedy kata nijushiho, w którym kilkukrotnie występuje pozycja sanchin. Kiedy, przeglądając zdjęcia trafiłem na to właśnie, które tutaj umieszczam to powiedzieć, że się zmartwiłem to mało.

Znajomość podstaw i postaw jest niezbędna dla budowania całego karate, a tutaj takie kwiatki. Tyle pozycji, ilu wykonawców. Żaden standard nie jest zachowany. Żadna pozycja sanchin nie jest dobra. Sympatycznie byłoby to wziąć do serca i ostatni tydzień ferii przeznaczyć na naprawianie, bądź uświadamianie sobie niedoróbek. To można i należy robić indywidualnym treningiem, zwłaszcza że każdy jest już na tyle zaawansowany, że może w niektórych aspektach sam na siebie patrzeć. Do zobaczenia na treningu. Z jednymi w najbliższy poniedziałek, z innymi w następny... i wszystko będzie dobrze...

P.S.
Przypominam też, że M. wyzwał na pojedynki ;-)
.