Kategorie

archiwum (2) fizyka (70) fotografie (49) głupie (7) historia (75) inne (75) karate (99) kata (37) książki (21) multimedia (118) nie wiem już co (18) obozy (18) recenzje (10) rycerka (21) samoobrona (7) seminaria (18) sponsorzy (2) sport (28) technika (85) trening (226) turnieje (17) virtualny sensei (3) ważne (144) wiedza (152) zapisy (10)

niedziela, 19 grudnia 2010

Czas nie czeka na człowieka

Nie da się dzisiejszego dnia nijak usprawiedliwić. Nie można się też w żaden sposób tłumaczyć. Po prostu przychodzi kiedyś taki czas, kiedy człowiek daje ciała na całej linii. No i tak właśnie wyszło, że wszyscy mnie dziś pobili (No bo byli lepsi). Takiego braku siły i równowagi dawno już nie czułem. Technicznie, dynamicznie i mentalnie odniosłem totalną porażkę, a sochin kiedyś było moim ulubionym kata. Te czasy chyba minęły bezpowrotnie :-( Z turnieju ligowego, który dziś miał miejsce w Koszęcinie wracam zatem na tarczy. Pocieszenie jest tylko takie, że formuła mobilizowania do startów, którą kolegom zaproponowałem została przyjęta entuzjastycznie i rozegramy na pierwszym turnieju w sezonie 2011 rewanż. Widzowie będą musieli znieść kata hangetsu, prawdopodobnie trzy, a może i cztery razy pod rząd. No i czas zmienić formułę treningu...
.