Kategorie

archiwum (2) fizyka (70) fotografie (49) głupie (7) historia (75) inne (75) karate (99) kata (37) książki (21) multimedia (118) nie wiem już co (18) obozy (18) recenzje (10) rycerka (21) samoobrona (7) seminaria (18) sponsorzy (2) sport (28) technika (85) trening (226) turnieje (17) virtualny sensei (3) ważne (144) wiedza (152) zapisy (10)

niedziela, 21 stycznia 2018

Gawędy o fizyce

Właściwie już to miałem odpuścić, bo po co się ze światem użerać. Zwłaszcza z tymi, co nigdy nic nie popróbowali... a może po prostu ja się zawsze myliłem. Aż tu nagle jeden trening wszystko rozwiązał. Wydawało się, że jak ktoś jest drobny i muskułów nie ma zbyt dużo, to i szans wielkich w uderzaniu nie ma. Sam zresztą delikwent tracił wiarę w to, że coś zdziała więc może jedynie fitness. I tu się właśnie okazało, że odrobina intelektualnego wysiłku, wzięcie w ryzy mózgu i mięśni pospołu daje efekty, które się wydawały niemożliwe do osiągnięcia. Że prędkość to jest jednak wektor i można takie wektory bardzo efektywnie dodawać. No bo znowu chcieliśmy zgrywać twardzieli, panowie pozazdrościli mojemu brzuchowi i też chcieli dać się paniom pookładać po swoich. Panie jednak złapały na czym polega synchronizacja, dodawanie czegoś innego niż tylko liczb, jak ruch po okręgu przekłada się na ruch po prostej i nareszcie coś na tym brzuchu czuliśmy. To po pierwsze! Ale po drugie widzą wszystkie i wszyscy, że to nie magia, metafizyka, energia z ziemi czy kosmosu, że to nie trzecie oko, tylko ordynarna, prostacka, wulgarna fizyka...