Kategorie

archiwum (2) fizyka (70) fotografie (49) głupie (7) historia (75) inne (75) karate (99) kata (37) książki (21) multimedia (118) nie wiem już co (18) obozy (18) recenzje (10) rycerka (21) samoobrona (7) seminaria (18) sponsorzy (2) sport (28) technika (85) trening (226) turnieje (17) virtualny sensei (3) ważne (144) wiedza (152) zapisy (10)

czwartek, 6 czerwca 2013

Historia jednego wylewu...


... powoli dobiega końca. Siniak prawie znikł, ale o dynamicznym odbiciu z palców nie ma mowy. Co prawda opanowałem poruszenia się na krawędziach stopy, ale jakiekolwiek kopnięcie w cel jest ryzykowne, a gwałtowne zderzenie z czymkolwiek byłoby ostatnim czego chciałbym doświadczyć. Zatem sprawności nie ma, ale żyć się da :-)

Stan na czwartek (przed treningiem), 6 czerwca 2013. Zdjęcie z poniedziałku nie nadaje się do publikacji.