Kategorie

archiwum (2) fizyka (70) fotografie (49) głupie (7) historia (75) inne (75) karate (99) kata (37) książki (21) multimedia (118) nie wiem już co (18) obozy (18) recenzje (10) rycerka (21) samoobrona (7) seminaria (18) sponsorzy (2) sport (28) technika (85) trening (226) turnieje (17) virtualny sensei (3) ważne (144) wiedza (152) zapisy (10)

poniedziałek, 18 lutego 2019

Jestem praktykiem... albo teoretykiem

Wśród ciekawych nauczycieli karate jest Iain Abernethy, który robi całkiem niezłą robotę bo... pokazuje jak bardzo często ćwiczymy nierealne, głupie i całkiem nierozsądne interpretacje i zastosowania ruchów znalezionych w kata. Za to mu chwała. I chyba w podzięce za dobrą pracę dostał od jednego ze swoich czytelników opracowanie dotyczące techniki wykonywania rotacji podczas ciosu. Jak sam zaznaczył, jest to opracowanie całkiem powyżej jego poziomu wiedzy z fizyki, ale wniosek jaki się tam pojawił jest zgodny z jego doświadczeniem.

Zgodnie z blogowym zwyczajem, należałoby teraz to opracowanie skrytykować, ale... wniosek jakościowo faktycznie jest prawidłowy. Przynajmniej potwierdzają go inne opracowania, w tym także te wykonane przez moje dzieciaki na fizycznym kółku. Ilościowo jednakże to co napisane jest na tej kartce powyżej jest niestety do niczego, bo ostatecznie efekt całkowity jest znacznie skromniejszy i może niewart uwagi.
Autor postanowił udowodnić, że podczas wykonywania rotacji w czasie gyaku zuki znacznie korzystniej jest umiejscowić oś obrotu nie w osi centralnej ciała, lecz w obrysie. Takie rozważania są oczywiście tylko dla pasjonatów techniki, bo wszyscy inni się po prostu leją, ale droga do postępu może być realizowana dwojako. Poprzez eksperyment i/lub poprzez kompleksowa teorię. I w tym wypadku autor analitycznie dowodzi, że energia generowana przy obrocie wokół osi umieszczonej w obrysie ciała jest czterokrotnie większa niż przy realizacji obrotu wokół osi umieszczonej centralnie. Ładnie to narysował, scałkował, wyszło. Tyl, że...
Założył, że w obu przypadkach obrót będzie generowany przy tej samej prędkości liniowej. Całkowicie pominął, że w pierwszym przypadku musi uporać się z dużo większym momentem bezwładności, ma do dyspozycji tylko jedną nogę, będzie musiał gwałtownym ruchem przemieszać głowę, wreszcie pięść będzie musiała pokonać znacznie większą drogę. Drugi przypadek jest znacznie łatwiejszy do zrealizowania, bo choć moment bezwładności, czyli w uproszczeniu masa, którą będzie można użyć do generowania energii jest mniejsza, to można ją próbować osiągać mniejszym nagładem sił, bo używamy do obrotu dwóch nóg, czyli momentu pary sił, i całość możemy wykonać znacznie gwałtowniej, a co za tym idzie w krótszym czasie. Przy okazji może się udać wykrzesać znacznie większą prędkość końcową pięści. A we wzorach prędkość jest w kwadracie :-). Ktoś nawet delikatnie zwrócił na te fakty uwagę w komentarzach. Iain mu na to, że on jest praktykiem i choć wzorów nie rozumie, to jednak wszystko się zgadza bo on tak czuje kiedy wykonuje techniki. To jest najpiękniejszy dowód twierdzenia jaki może być, że ktoś uznaje coś za prawdę bo tak mu się wydaje. Najfajniejszy przyrząd pomiarowy: subiektywne odczucia. Zmierzył? Nie. Policzył? Nie. Wydaje mu się? Tak. Proste i piękne. Najważniejsze jest jednak to, że czegoś co popiera sam nie wykonuje, co widać na wielu filmach. Ale nic to. To tylko teoria, choć ostatecznie (policzyłem) pokazująca, że efekt jest taki jak postuluje autor obliczeń, ale nie aż tak spektakularny.. Szkoda tylko, że nie skorzysta z tej wiedzy żaden ortodoksyjny, ani tym bardziej sportowy shotokan. Dlaczego? Bo żeby wykonać obrót o jakim tu mowa, czyli ten wokół osi umieszczonej na zewnątrz ciała, trzeba znacząco skrócić pozycję. A jeśli jej nie skrócisz, wygniesz się w lędźwiach. A jak się wygniesz to... tym niech się już zajmą medycy...

niedziela, 10 lutego 2019

Znowu się sprzeczają

Tym razem mistrzyni karate olimpijskiego przekomarza się z mistrzynią karate tradycyjnego, które karate jest lepsze i bardziej prawdziwe. Nawet nie ma sensu tego sporu tutaj przytaczać, bo bardziej to przykre niż rzeczowe. Przyganiał kocioł garnkowi. Wszyscy wiemy jaki test jest jedynie obiektywny i wszyscy wiemy, że nikt go nie wykona.
Żeby być z daleka od tego, Keiko się bawiło. "Nasze" dzieciaki startowały w zawodach:

Aga udzielała się na seminarium z Claudio Cerutim:

Boguś zdawał sobie egzamin:

Reszta się biła: