Jakiś czas temu, znowu na forum, przewinął się temat o tym czy to jest mądre kazać sobie zapłacić za treningi z góry na pół roku lub dłużej. No bo przecież zawierając umowę np. telekomunikacyjną muszę ją zawrzeć na rok lub dwa. I zobowiązuję się do płacenia. Może nie z góry, ale przez dwa lata. W zamian dostaję specyfikację techniczną usługi i precyzyjne warunki umowy, których obie strony zobowiązują się przestrzegać. Mam jakąś szansę na poprawę parametrów technicznych usługi w trakcie trwania umowy, bo jednak konkurencja nie śpi :-)
Czy będę żądał pieniędzy za pół roku? Nieee, nie żądam nawet wpisowego. Ale tak mają w kraju łososia i łosia. Każą sobie zapłacić z góry i kiedy się wycofasz to twoja strata. To jakaś dziwna jest przypadłość karateków, że wydaje im się (niezależnie od stylu i organizacji), że pozjadali rozumy i posiadają monopol na wiedzę. Niektórzy dodatkowo nie radzą sobie z faktem, że uczeń może ich przerosnąć, a jeśli tak się dzieje i mądry nauczyciel powinien być przecież z tego dumny. Karatecy mają też monopol na tworzenie "rodziny". Na szczególne więzi i zależności między senseiami i uczniami. Sensei ma być darzony szacunkiem ... bo tak. A uczeń ma jeszcze za to zapłacić. Miłość za pieniądze jakąś inną nazwę nosi chyba... :-( Czy całkowite posłuszeństwo (jak niedaleko nas) to rozwój człowieczeństwa? Yyyyy?
Mnie to już tak wkurza, że cieszę się, że mój norweski ulubieniec w końcu to karate rzucił! Wreszcie panna A. to zrobiła! Nasza korespondencja o hecach treningowych, o subiektywnej wiedzy niczym niepopartej i o kosmicznych teoriach na temat kata i kumite nieustannie zbijała mnie z tropu, ale też przekonywała, że im dalej od olimpiady tym lepiej. Karate to ma być przecież wiedza. To ma być ergonomiczna technika, wytrenowana sprawność fizyczna i uniwersalna strategia. Ale to wszystko w rękach rozsądnych ludzi, bo dając głupkowi mordercze narzędzie szczęścia nie będzie... z człowieczeństwa nici. Ale z drugiej strony rozdrabnianie się i rozczulanie nad drobiazgami tym bardziej nie czyni z karateki godnego naśladowania. Niektórzy przez to rozdrabnianie generują w sobie poczucie kosmicznej misji, nieomylności i posiadania "towaru" o jakości najwyższej i do niczego nieporównywalnej. Boszszszsz...
Agata, mam nadzieję, zostanie teraz rowerówą pełną gębą. W tym też mam swój udział. Ale tutaj kryteria postępu są obiektywne, umiejętności wymierne, powietrze świeże i widoki przepiękne. Olimpiada jest w pięknych okolicznościach przyrody, a nie na sportowej hali. Jest na co patrzeć.
Choć może jeszcze kiedyś trafi na sztuki walki, które ją zachwycą...
P.S.
Obejrzyjcie: "Zaawansowane techniki karate" i znowu zakapior ma w repertuarze oi-zuki. Litości.