Kategorie

archiwum (2) fizyka (70) fotografie (49) głupie (7) historia (75) inne (75) karate (99) kata (37) książki (21) multimedia (118) nie wiem już co (18) obozy (18) recenzje (10) rycerka (21) samoobrona (7) seminaria (18) sponsorzy (2) sport (28) technika (85) trening (226) turnieje (17) virtualny sensei (3) ważne (144) wiedza (152) zapisy (10)

piątek, 9 września 2016

Kogo karate wychowuje

- Agata, rzuć te sztuki walki, ćwicz coś rozsądnego.
- Yhyyyy.
Taaaa, no i się zapisała... znowu na shotokan. Ale zdecydowanie podniosła poprzeczkę, bo o całe pięć danów i teraz wydaje jej rozkazy 7 dan a nie 2. Na pierwszym treningu dostała plombę w buzię od nowo poznanej koleżanki. Nie ubolewam, że dostała - czasem to jest ożywcze. Nie ubolewam, że nie oddała - na to też przyjdzie pora. Z międzywiersza wynikało, że zarobiła z powodu nieuwagi, z powodu nadmiernej chęci udowodnienia czegoś nowej przez starą. Może będzie, zatem, zdjęcie śliwki. 
No ale przecież karate szczyci się tym, że wspaniale uczy kontroli i kształtuje charakter. A nie po raz pierwszy widzę, że ci z ochraniaczami nie zastanawiają się nad odpowiedzialnością za swoje działania. Jest im wszystko jedno bo przecież to jest walka! Walka-sralka. Dlatego na etapie uczenia jestem zwolennikiem braku rękawic i ochraniaczy. Niech początkujący, a skandynawska panna z brązowym pasem raczej jest początkująca, widzi co robi i co się w wyniku tego robienia dzieje, zwłaszcza drugiemu. A jak już wszyscy w sztuce człowieczeństwa są biegli, to wtedy rękawice i na ring, albo do klatki. Każdy wie co czyni! O dzieciakach paroletnich w kaskach i rękawicach, przez lenistwo nie wspomnę. 
A propos lenistwa... Jak za starych dobrych/niedobrych czasów Agata na każdy trening jedzie 2h i dwie godziny wraca. Ale kazała o tym milczeć...