Kategorie

archiwum (2) fizyka (70) fotografie (49) głupie (7) historia (75) inne (75) karate (99) kata (37) książki (21) multimedia (118) nie wiem już co (18) obozy (18) recenzje (10) rycerka (21) samoobrona (7) seminaria (18) sponsorzy (2) sport (28) technika (85) trening (226) turnieje (17) virtualny sensei (3) ważne (144) wiedza (152) zapisy (10)

piątek, 4 marca 2016

Aaaaaaa, tak se poględzę

Ktoś kiedy powiedział grupie karateków, że jak w walce taki jeden z drugim upadnie to już przegrał. Nie pamiętam czy autor miał na myśli to, że karateka nie potrafi walczyć w parterze, czy też to, że w parterze się nie da walczyć, cz też to, że każdy karateka tak świetnie neutralizuje parterowców, że nie ma co się nim w ogóle zajmować, bo i tak się nic nie wskóra. W każdym razie niedługo po tym znaczna część tychże karateków ćwiczyła już bjj, a niektórzy w chwili obecnej mają w bjj czarne pasy, ktoś nawet próbuje sił w UFC.
Patrząc jednak z tej perspektywy (owego nauczyciela) powinniśmy obserwować w karate prężny ruch wśród ćwiczących popularyzujący naukę rzutów, obaleń i tym podobnych, bo to prowadziłoby karatekę do sytuacji jednoznacznie wygranej. Chyba jednak tak nie jest, bo taki na przykład znany wszystkim Jesse napisał artykuł:Why Modern Karate Is Broken (& How You Can Fix It), który jest o tym jak to współczesne karate się popsuło i jak można by go naprawić, np poprzez studiowanie kata.
Wiele zostało napisane o tym jak studiować bunkai, jak szukać ukrytych znaczeń i dlaczego nie używać podczas interpretowania ruchów kata ataków z długim kijem itp. (w XXI wieku już nawet sprzątacze nie noszą na ulicy długiego kija, lecz wolą składanego mopa), jak się nie zafiksować na pięściarskiej kanonadzie, bo zawsze ktoś wejdzie w nogi (zawsze!) i jak nie dawać złudnych nadziei, że się czegoś ucząc będzie to kiedyś umiało stosować. Ale nawet jeśliby tego kija użyć, to na litość!, nie znając elementarnych zasad fizyki, które znakomita część z Was olewała w szkole, uczycie się i propagujecie takie głupoty, że szkoda gadać. Tak samo niefajnie jest jak celem samym w sobie jest kihon ippon kumite, trening mięśni poprzez wykonywanie fizjologicznie niepoprawnych ruchów i kilka innych smaczków.
Mój pierwszy sensei powiedział niedawno w rozmowie, że z wiekiem robi się bardziej wyrozumiały. No to ja albo odwrotnie, albo jeszcze nie jestem na tym etapie :-(. A jakiś czas temu też usłyszałem skargę od zaawansowanych zawodników karate, że tyle lat się uczyli, takie to sukcesy osiągali, a jak przyszło co do czego, jak przyszło do zmierzenia się z prawdą to, jak mówi klasyk,: "na liście do szczęścia ich nie było". Boszszszsz, jak mnie niechęć do wiedzy wkurza. Książki nie kupię, filmu nie pooglądam, na treningu się nie spocę, w domu nie poćwiczę. Panie, obudź się Pan... ależ to wszystko głupie.
No to dla równowagi sobie oglądam: