Kategorie

archiwum (2) fizyka (70) fotografie (49) głupie (7) historia (75) inne (75) karate (99) kata (37) książki (21) multimedia (118) nie wiem już co (18) obozy (18) recenzje (10) rycerka (21) samoobrona (7) seminaria (18) sponsorzy (2) sport (28) technika (85) trening (226) turnieje (17) virtualny sensei (3) ważne (144) wiedza (152) zapisy (10)

środa, 11 lutego 2015

Być jak expert ;-)

Jesse jest już tak popularny nawet w Polsce, że poważni prezesi [...] cytują jego rozważania na różne tematy. Mnie się podobała idea seminarium, na którym wszyscy uczestnicy noszą różowe pasy. To tak jakby każdy miał już od dawna czarny, obdarty do białości i przez przypadek wyprany z koronkową bielizną. Dla mnie super.

http://www.karatebyjesse.com/

A czasem Jesse napisze jakiś artykulik, który wyjaśnia jakąś techniczną karatecką zagwozdkę. Hmmm, czy wyjaśnia? Niedawno pojawił się artykuł o tym jak odróżnić eksperta od początkującego przy użyciu postawy zenkutsu dachi i sposobów poruszania się w niej. Artykuł jest tutaj, a konkluzja wygląda tak:

http://www.karatebyjesse.com/ http://www.karatebyjesse.com/

Czy rzeczywiście tak jest i jeśli tak to dlaczego? Jak nietrudno się domyśleć Jesse tego nie wyjaśnia. Dla poparcia swojej tezy umieszcza film, w którym jego ulubiony instruktor, mistrz Inoue pokazuje jak wygląda efektywniejsza metoda poruszania się. Łatwo jednak zauważyć, że nawet ów mistrz używa zenkutsu dachi, które kilka artykułów wcześniej uznał za nieprawidłowe. Wychodzi więc na to, że uczy jak prawidłowo poruszać się w nieprawidłowej pozycji. No bo w sumie trudno używać nogi ("zakrocznej"), która jest sztywna (jak na zdjęciach). To się nie może udać. Dlatego wg Jesse'go trzeba "współpracować z grawitacją", choć taka współpraca raczej będzie prowadzić do upadania niż do szybkiego startowania. Niby ludzie Zachodu, ale jednak nie. Mnie w szkole uczono, że mięśnie dla większej efektywności powinny pracować inaczej.
Ale...! Oglądaniem eksperta w poruszaniu się przy użyciu karateckich, klasycznych pozycji będzie można delektować się na seminarium SGI w Bielsku za parę tygodni. Czego Wam i sobie życzę...