Kategorie

archiwum (2) fizyka (70) fotografie (49) głupie (7) historia (75) inne (75) karate (99) kata (37) książki (21) multimedia (118) nie wiem już co (18) obozy (18) recenzje (10) rycerka (21) samoobrona (7) seminaria (18) sponsorzy (2) sport (28) technika (85) trening (226) turnieje (17) virtualny sensei (3) ważne (144) wiedza (152) zapisy (10)

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Nie wiem jaki tytuł byłby najlepszy



Wczoraj, w niedzielę, miałem okazję po raz kolejny prezentować swój program "Współpraca w nauce, czyli nauki ścisłe w sztukach walki". Tym razem było to w Ostrowie przy okazji szkolenia SGI Poland. Nie była to sytuacja optymalna, bo nie było możliwości zrobienia prezentacji i uzasadniania przekazywanych treści wzorami i liczbami. A taki mówiony pokaz ma to do siebie, że ludzie często wierzą, bo ktoś mówi, albo nie wierzą z przekory bo mówi to nie ten, który chcieliby, żeby mówił. Tym razem było fajnie. Odbiór był pozytywny, ale i temat prosty. Dyskutowaliśmy i ćwiczyliśmy zagadnienia związane z używaniem środka ciężkości do generowania energii techniki. Kilka prostych, ale trudnych ćwiczeń usprawniających kontrolę mięśni brzucha i obręczy biodrowej stanowiło początek całej zabawy. Potem próbowaliśmy uzyskać optymalną dla techniki rotację bioder przy wykorzystaniu określonej pracy nóg. Dzięki temu udaje się połączyć (dodać wektory) prędkość liniową uzyskaną z ruchu obrotowego bioder oraz nieznacznego, ale gwałtownego przesunięcia dużej części ciała i wyprostu ręki by potem uzyskać całkiem przyzwoity efekt energetyczny. Zgodnie z równaniem E=0.5*m*v^2 łatwo dojść od wniosku, że to właśnie nad prędkością warto pracować dla uzyskania pożądanego efektu podczas zadawania ciosu, jeśli ma on być "silny". Tyle tylko, że trzeba wiedzieć jak tą prędkość efektywnie uzyskiwać. Jak koordynacja różnych części ciała podczas rotacji (np. w gyaku zuki) wpływa na efekt końcowy bardzo łatwo pokazać prostymi ćwiczeniami (szkoda, że nie było możliwości dokonania pomiaru) i nasz prosty detektor w postaci brzucha wszystko potwierdzał. Brzuch rządzi, choć u niektórych było widać np. podczas wykonywania kata, że nie rządzi :-), ale te kilka ćwiczeń, które zrobiliśmy może pokaże jak ten brzuch usprawnić i zmusić do rządzenia. Trochę mi się też wymsknęło o ergonomii zeskutsu dachi i silach działających na kręgosłup, ale w tej kwestii praca będzie troszkę cięższa bo koledzy i koleżanki z Ostrowa są przyzwyczajeni do pozycji nieco dłuższych. Co gorsza Robertowi wszystko elegancko działa w tych właśnie dłuższych pozycjach...
Robert to jest taki gość, kogo ciało słucha baz zająknięcia. Jeżeli powie: teraz podrapię się lewą nogą za prawym uchem" to tak na pewno będzie. Kiedy powie, że to jest działające i dobre ushiro geri to widać, że w jego wykonaniu tak właśnie jest. Równowagi nie straci nawet na moment. Kiedy mówił o hikite w mojej głowie właśnie na tablicy niewidzialna ręka pisała zasadę zachowania pędu. Jedno z drugim zagrało. Niewielu takich techników do tej pory widziałem, a ten jest wiarygodny także dlatego, że jest nieduży.  Jego techniki muszą działać bo inaczej będzie nieskuteczny. No chyba, że ninja... Zatem, gdy mnie podczas treningu przyłapał na prostym szkolny błędzie, a właściwie niekontrolowaniu ciała, to trzeba było spuścić oczy i udawać, że noga boli, podłoga nierówna, gorąco i inne takie. Mówią, że on oprócz treningów jeszcze je, śpi i pracuje, ale nie wierzę... Jeśli kiedyś postanowi, że zostanie samolubnym, wszystkowiedzącym zarozumialcem to będzie szkoda kolegi.


To nie jest ćwiczenie padu w przód :-) 


.