Zaczęło się bardzo niedobrze. Od załamania frekwencji. Potem było jeszcze gorzej, bo zapomniałem na wykład rzutnika, Marek zapomniał swojego pasa, Domina dresu. Dodatkowo prognoza pogody się sprawdziła i z piłki nici. Ognisko, co prawda, zaczęło się miło i potem drobniusieniuniuńkie kropelusie deszczyczku wypłoszyły co słabszych. Paulina nie zawiodła i jej prowiant wszystkim pasował, pies nie przestawał w szukaniu kiełbasy domowej roboty. Potem już poszło gładko...
Na Agacie Marek doliczył się 31 siniaków, moja stopa zderzyła się na pierwszym treningu z granitową ścianą, czyli z Darkiem i do końca nie chciała się zmieścić do klapka. Paulina wykonała ponownie wymaganą ilość lotów i padów, każdy przekonał się czy czoło ma twarde, a Tomek wpędzał w kompleksy niezliczoną ilością wariantów przewrotów, kopyrtków, wymyków, itp. W walce w zwarciu nie ma żartów, wszystko ze wszystkim się zderza, bloki muszą być na prawdę, no i często spada się na twarde. Nie ma też na wiele czasu, stąd kilkanaście ćwiczeń reakcji.
(To może być nowe zdjęcia miesiąca)
Dla rozluźnienia parter z Tomkiem. Do tego stopnia fajny, że Agata szuka u siebie w mieście sekcji bjj :-) Nie wszyscy jeszcze uwierzyli, że siła to nie zawsze jest decydujący czynnik, ale właśnie Agata jest już po właściwej stronie. Co twardsi stoczyli z Tomkiem parterowe boje.
Na jednym ze zdjęć widać, że już go prawie przetaczam, ale nieee... to on nade mną przeskakuje. Na innym widać jak do zrzucam z dosiadu, ale nieee... to on wspina się kolanem na mój mostek. Wreszcie zakładam mu dźwignię na nogę i czuję, że wygram z fachowcem na jego terenie, ale nieee... stopa, za którą chwytam żeby pociągnąć i zadać ból jest... moja :-(
Zmęczyli i poobijali się wszyscy.
45 zdjęć można obejrzeć tutaj: KLIKNIJ