Cały trening się udał, wszystkie założenia zostały zrealizowane, a ćwiczenia wykonane. Niewielu oszukiwało przy ćwiczeniach szybkościowych :-) Było fajnie. Ale fakt, że zapomniałem wziąć z domu ściągacza na kolano powinien obudzić czujność. A nie obudził, a w dodatku znalazłem w apteczce taśmę do amatorskiego tapingu na moim kolanie wykonałem pierwszy w życiu, w dodatku udany taping sportowy. Kolanko na latało niekontrolowane, wszystkie techniki dało się wykonać i nawet o niewygodzie zapomniałem na dwie godziny.
No ale potem, w domu, HORROR...
Bystry umysł podpowiedział, że taśma przylepiona do kolana (owszem, była na kleju) lepiej zejdzie po wymoczeniu w wodzie... Nieeeee, może i odlepi się od gołej skóry, ale nie odlepi się od włosów!!!
Ło matko!!! Nie odważyłem się tego zerwać, bo nie zależało mi na depilacji, ale ściągałem to cudo z nogi całe pół godziny. Nie założę tego więcej...