Niby dziś było ostro, ale jednak ostro nie było. Wykonaliśmy raptem kilka ćwiczeń, kształtujących podstawową technikę karate, czyli gyaku zuki. Ale zrobiliśmy to próbując wycisnąć z siebie finalnie maksimum możliwości. No i każdy dostał kilka istotnych wskazówek, jak pracować ciałem, gdzie użyć których mięśni, aby maksymalizować efektywność wszystkich ruchów. Jak prowadzić środek ciężkości i jak używać do tego celu nóg. Jak wygenerować rotację tułowia i jak przesuwać całe ciało zgodnie z elementarnymi zasadami mechaniki. A że tempo było szybkie... coś, kiedyś musi w końcu rosnąć, aby generować postęp.
Kiedy wszyscy ćwiczyli, Grzegorz po cichutku włączył swój przyrząd do pomiaru hałasu. Docelowo mierzył nie szum wywołany ruchami stóp i ubrania, ale poziom natężenia dźwięku pochodzącego od kiai. A kiai to z kolei efekt prawidłowego wydechu. Rezultaty były nastęupjące:
-wrzask Grzegorza wykonany specjalnie na potrzeby oszołomienia miernika: 102 dB-dźwięk liczenia podczas nadawania tempa ćwiczeń przez senseia (czyli taki jak zwykle): 100 dB
-hałas wygenerowany przez CAŁĄ grupę podczas zbiorowego kiai: 98 dB
Wniosek: grupa przykłada się do operowania wydechem słabiej niż mogłaby :-(, a przecież nie jesteśmy na kursie ninja.