Kategorie

archiwum (2) fizyka (70) fotografie (49) głupie (7) historia (75) inne (75) karate (99) kata (37) książki (21) multimedia (118) nie wiem już co (18) obozy (18) recenzje (10) rycerka (21) samoobrona (7) seminaria (18) sponsorzy (2) sport (28) technika (85) trening (226) turnieje (17) virtualny sensei (3) ważne (144) wiedza (152) zapisy (10)

czwartek, 12 września 2013

Po cichutku

Niby dziś było ostro, ale jednak ostro nie było. Wykonaliśmy raptem kilka ćwiczeń, kształtujących podstawową technikę karate, czyli gyaku zuki. Ale zrobiliśmy to próbując wycisnąć z siebie finalnie maksimum możliwości.  No i każdy dostał kilka istotnych wskazówek, jak pracować ciałem, gdzie użyć których mięśni, aby maksymalizować efektywność wszystkich ruchów. Jak prowadzić środek ciężkości i jak używać do tego celu nóg. Jak wygenerować rotację tułowia i jak przesuwać całe ciało zgodnie z elementarnymi zasadami mechaniki. A że tempo było szybkie... coś, kiedyś musi w końcu rosnąć, aby generować postęp.
Kiedy wszyscy ćwiczyli, Grzegorz po cichutku włączył swój przyrząd do pomiaru hałasu. Docelowo mierzył nie szum wywołany ruchami stóp i ubrania, ale poziom natężenia dźwięku pochodzącego od kiai. A kiai to z kolei efekt prawidłowego wydechu. Rezultaty były nastęupjące:
-wrzask Grzegorza wykonany specjalnie na potrzeby oszołomienia miernika: 102 dB
-dźwięk liczenia podczas nadawania tempa ćwiczeń przez senseia (czyli taki jak zwykle): 100 dB
-hałas wygenerowany przez CAŁĄ grupę podczas zbiorowego kiai: 98 dB

Wniosek: grupa przykłada się do operowania wydechem słabiej niż mogłaby :-(, a przecież nie jesteśmy na kursie ninja.