Kategorie

archiwum (2) fizyka (70) fotografie (49) głupie (7) historia (75) inne (75) karate (99) kata (37) książki (21) multimedia (118) nie wiem już co (18) obozy (18) recenzje (10) rycerka (21) samoobrona (7) seminaria (18) sponsorzy (2) sport (28) technika (85) trening (226) turnieje (17) virtualny sensei (3) ważne (144) wiedza (152) zapisy (10)

środa, 24 kwietnia 2013

Dobry zwyczaj

Ten zwyczaj, że ponarzekamy sobie na treningu z nieobecnych wykrystalizował się sam. I, jak to często bywa, takie samorodki są najtrwalsze. Tym razem "wspominaliśmy" pierwsze treningi Marka, który na początku swojej drogi karate potrafił wykonać kata na jednym wdechu (wyglądał potem jakby to był jego ostatni wdech), a po kumite (też jednowdechowym) nie miał już na dalszą aktywność siły. Teraz po latach oddycha sprawnie i efektywnie i dwie godziny naszej treningowej zabawy to nie jest jakaś specjalna trudność. Ale te poniedziałkowe przekomarzania wróciły do mnie dziś, kiedy po rozmowie z kolegą poczytałem o jego najnowszych, sportowych planach organizacyjnych. Otóż organizuje we wrześniu ultra maraton. Oczywiście nikogo z nas do niego nie zachęcam, bo nie wierze, żeby ktoś dał radę mu sprostać, ale na pewno znajdą się inni śmiałkowie, którzy w nim wystartują. Co w tym maratonie jest niezwykłego? Otóż, po pierwsze dystans: 220 km (dwieście dwadzieścia kilometrów), po drugie trasa: z Dębowca na Babią Górę i znów na Dębowiec, po trzecie suma przewyższeń: 11 km (jedenaście kilometrów). Pierwszy zawodnik spodziewany jest po 30 godzinach biegu. Przy niektórych wyzwaniach nasze to bułka z masłem. Ale gwoli blogowej sumienności nadmienię, że i Domina zaliczyła ostatnio swoje pierwsze w życiu 10 biegowych kilometrów.

Szczegóły można czytać tutaj: http://www.beskidyultratrail.com/