Kategorie

archiwum (2) fizyka (70) fotografie (49) głupie (7) historia (75) inne (75) karate (99) kata (37) książki (21) multimedia (118) nie wiem już co (18) obozy (18) recenzje (10) rycerka (21) samoobrona (7) seminaria (18) sponsorzy (2) sport (28) technika (85) trening (226) turnieje (17) virtualny sensei (3) ważne (144) wiedza (152) zapisy (10)

czwartek, 17 maja 2012

Zabili go i ...

Przy filmach "kung fu" realizowane na turniejach karate tradycyjnego, enbu jest przykładem doskonalej logiki walki i realizmu. Na szczęście jednak filmy "kopane" też się zmieniają i czasy JCvD, Stevena Seagala i wielkiego Czaka odchodzą powoli w niepamięć. Końcowa scena walki w filmie, którego fragment poniżej jest właśnie przykładem nowego, innego nurtu mordobicia, choć ma też typową cechę kina azjatyckiego: bzdurny, idiotyczny i bezsensownie brutalny finał. Ilość zadanych i celnych ciosów ma się do realu równie precyzyjnie co sceny walki z ŻauKlodem, ale za to użyte techniki, w szczególności parterowe są tu pokazane elegancko. Filmu w całości nie polecam. Tu scena finałowa: