Dziś, a właściwie jutro jest ostatni dzień "świątecznego" obijania. Mam nadzieję, że w czwartek na macie stawi się zgłodniała wysiłku ekipa i nie trzeba będzie nikogo namawiać do pracy. Dawno już się tak nie zdarzyło, że zmarnowaliśmy tyle wolnych dni i odpuściliśmy treningi. Oby to nie był zwiastun złego. Doceniam tych, co się dopytywali o zajęcia, ale zakładam, że wszystkim taki odpoczynek dobrze zrobił i będą tego wymierne efekty.
Moja domowa waga pokazała mi dzisiaj, kiedy na niej stanąłem, 80 kg. Liczę jednak na to, że okłamała mnie o co najmniej 1 kg, ubranie to ze 3 kg, a reszta to mięśnie :-). Ale taryfy ulgowej nie przewiduję...
.