Kategorie

archiwum (2) fizyka (70) fotografie (49) głupie (7) historia (75) inne (75) karate (99) kata (37) książki (21) multimedia (118) nie wiem już co (18) obozy (18) recenzje (10) rycerka (21) samoobrona (7) seminaria (18) sponsorzy (2) sport (28) technika (85) trening (226) turnieje (17) virtualny sensei (3) ważne (144) wiedza (152) zapisy (10)

czwartek, 19 maja 2011

Im więcej krwi na macie, tym mniej potu w walce...

Nareszcie Paulina miała swój chrzest bojowy i w końcu nabiliśmy jej siniaka. Wkrótce będzie piękny, bo już dziś pod koniec treningu zaczął spływać na łuk brwiowy. Będzie miała czym zaimponować rówieśnikom. Ale przy okazji na pewno poczuła, że trzymanie głowy tak nisko jak to dziś robiła nie jest bezpieczne, że nie można patrzeć na własne stopy, lecz oczy trzeba mieć dookoła głowy. Takie błędy uczą najszybciej i najfajniej, bo ból zostaje w pamięci (choć podejrzewam, że Paulina zbyt wiele go nie poczuła). Myślę, że zgodzą się z tym twierdzeniem także ci, którzy dziś fizycznie cierpieli z powodów zupełnie idiotycznych, ale to także powinna być sympatyczna lekcja.

Czas także, żeby lenie się w końcu zabrały do roboty.
.