Kategorie

archiwum (2) fizyka (70) fotografie (49) głupie (7) historia (75) inne (75) karate (99) kata (37) książki (21) multimedia (118) nie wiem już co (18) obozy (18) recenzje (10) rycerka (21) samoobrona (7) seminaria (18) sponsorzy (2) sport (28) technika (85) trening (226) turnieje (17) virtualny sensei (3) ważne (144) wiedza (152) zapisy (10)

czwartek, 18 listopada 2010

Zbigniew Wójcik o karate

Autor: Z.Wójcik, 5 dan shorin-ryu karate
http://www.karate-do.pl


Czy „karate jest jedno”?

Jest wiele szkół karate. Często mimo zewnętrznych podobieństw, zawartość merytoryczna może być zupełnie inna. Począwszy od techniki, taktyki, poprzez wykonanie i zrozumienie form, na kumite kończąc, mamy do czynienia z bardzo różnymi, mniej lub bardziej udanymi, „stylami”. Różnorodność jest dobra i potrzebna, bez niej świat byłby nudny, ale …

Bywa niestety, że wiedza niektórych prowadzących zajęcia, to parę przejrzanych książek i kilka obejrzanych filmów. Brak nauczyciela, pokory, cierpliwości, zdolności, procentuje tym, że osoby ambitne, ale niedouczone, tworzą własne „karate”, które ma być „bardziej uniwersalne” od tego, które było kształtowane i dopracowywane przez wiele pokoleń karateków. Niestety, odbija się to ujemnie na ćwiczących i na opinii o sztukach walki. Nauczyciel świadczy o uczniu, a uczeń o nauczycielu, bez dobrych wzorców ciężko jest osiągnąć dobre rezultaty,
dlatego warto wiedzieć, kto u kogo, kiedy i czego się uczył.

Bez względu na to, z czym mamy do czynienia: Shotokan, Kyokushin, Oyama czy setkami innych odmian, prawdziwe karate powstało na Okinawie, tam są jego korzenie i wciąż żywe źródło. Wiele szkół samoobrony, które powstały w dużej mierze w oparciu o techniki karate (często o tym nie wiedząc) m.in. krav maga i różne odmiany tzw. combat, jest zlepkiem technik, które z różnym skutkiem, naśladują to, co było znane i stosowane od lat w tradycyjnych sztukach walki. W odróżnieniu jednak od tych ostatnich, nie stanowią one najczęściej spójnego systemu techniczno-etyczno-wychowawczego i dając do ręki broń, nie dbają o to, kto ją dostanie i jak się nią posłuży.

Żeby zrozumieć siebie, świadomie kontrolować swoje ciało i emocje, patrzeć i widzieć, trafnie interpretować rzeczywistość, potrzebna jest dojrzałość, która przychodzi wraz z upływem czasu. Droga na skróty, niosąc złudną nadzieję na szybsze dotarcie do celu, często prowadzi na manowce.
Karate jest jak wykuwanie samurajskiego miecza. Cierpliwie i z uwagą, nakłada się na siebie miliony warstw, jedna po drugiej, odpowiednio je za każdym razem obrabiając, aż uzyskamy klingę z jednej strony bardzo twardą, z drugiej elastyczną, która jest w stanie przeciąć prawie wszystko.
Sztuki walki, nie mają nic wspólnego z bijatyką i agresją. Wręcz przeciwnie, uczą jak panować nad sobą, zaczynając od aspektów zewnętrznych, a na wewnętrznych kończąc. Dzięki karate, wiele mocno zwichrowanych charakterów i pogiętych życiorysów, udało się wyprostować i wprowadzić na właściwe tory. Zostało to docenione przez specjalistów: psychologów, socjologów, naukowców, lekarzy, w wielu krajach( m.in. w USA, Kanadzie). Tam gdzie istnieje możliwość wystąpienia zjawisk patologicznych, otwiera się szkółki karate, które doskonale spełniają swoją rolę edukacyjno-wychowawczą, zaspokajając jednocześnie potrzebę ruchu, rywalizacji i przynależności .

Uprawianie sztuk walki, to praca nad sobą, to rywalizacja z samym sobą, to pokonanie swoich słabości fizycznych i umysłowych, to praca nad ciałem i duchem, nad swoimi negatywnymi emocjami, nad swoim lenistwem i niedbalstwem [...].

.